Przerażenie jest pozbawione jakiegokolwiek śladu piękna. Nie widzimy niczego poza ostrym światłem nieznanego wydarzenia, które nas nie zaskakuje. *
- Nie mam pojęcia o czym teraz do mnie w ogóle mówisz.
- Twoja niewrażliwość mnie rani.
Czuł się jak małe dziecko; a uczucie to było najmniej dziwne. Zwykle działał inaczej, nieco bardziej brutalnie. Nieco to w ogóle całkiem zabawne słowo. Zwłaszcza kiedy używa się go w stosunku do osoby, która zabiła cały swój klan.
Szyba blokowała większość dźwięków, a on chciał wiedzieć. Skoro już czekał, robił to po coś. Chęć dowiedzenia się kim jest osoba, która dla pieniędzy była w stanie posunąć się do czegoś takiego, była głupia. Ale wystarczyła, żeby zacząć działać. Zdawał sobie z tego aż za dobrze sprawę.
Widział jej plecy, widział też męską rękę, która z wolna sunęła wzdłuż kręgosłupa kobiety.
To przypominało mu sytuację, która miała miejsce kilkanaście lat temu. To była chyba jego czwarta misja poza domem; zatrzymali się wtedy w gorących źródłach, motelik obok był ciasny i biednie urządzony. Pamiętał, że próbował usilnie wytłumaczyć sobie to, że nie wszędzie spotkają go luksusy jak w rezydencji klanu... Pamiętał, że powtarzał to - w myślach - szczególnie głośno, kiedy po jego dłoni przebiegł robak wielkości młodej myszy. Ścianka z cienkiego materiału przepuszczała światło, chłód i dźwięki. Początkowo nie wiedział dlaczego zbolałe jęki kobiety wywołują u jego towarzyszy takie rozbawienie, dlaczego naśladowali jej odgłosy i śmieli się do rozpuku. Wtedy uznał to za brak profesjonalizmu. Cztery lata później, zatrzymując się w tym samym hotelu i słysząc podobne odgłosy, zakrywał już tylko głowę poduszką i przyciskając ucho do drewnianej podłogi, myślał o tym, że wcale nikt się nie pierdoli z tanią kurwą tuż za ścianą. Że nie jest tak, jak miesiąc temu, kiedy to spity ojciec świntuszył z matką na antresoli, licząc na to, że jego najstarszy syn nie usłyszy.
Potem zastanawiał się co by się stało, gdyby wtedy tego nie słyszał, gdyby nie przyszedł na miejsce pięć minut po tym, jak odeszli szczęśliwi do swojej sypialni i nie przycisnął twarzy do poduszek na których matka oddawała ducha.
Zamknął oczy, jakby to miało pomóc mu usłyszeć rozmowę dokładniej.
Potem zastanawiał się co by się stało, gdyby wtedy tego nie słyszał, gdyby nie przyszedł na miejsce pięć minut po tym, jak odeszli szczęśliwi do swojej sypialni i nie przycisnął twarzy do poduszek na których matka oddawała ducha.
Zamknął oczy, jakby to miało pomóc mu usłyszeć rozmowę dokładniej.
Miała przyjemny głos, wyobraził sobie przez chwilę, że to on leży obok niej, że to on głodzi jej uda.
Dawno nie był z żadną kobietą dostatecznie blisko, żeby móc sobie pozwolić na taki gest. Dawno nie był w ogóle z żadną kobietą.
Szybko by go zabił, szybko mógłby ją przebić. Wszystkim; byłoby po sprawie.
Zmrużył oczy, wytężając słuch. (tak jak wtedy)(tak jakby znów miał 6 lat). Liście nad jego głową szeleściły zachęcająco.
-... nie rozumiem wielu rzeczy; jakby chęć pozostania wrażliwą doprowadzała do tego, że jestem...
- Ograniczony.
Dokończył za kobietę. To było bez sensu.
Chaos zagościł w jej głowie lata temu.
Albo tylko miesiące, lub dni. Poświęcała mu zdecydowanie za mało uwagi, choć to właśnie on stanowił główną siłę jej stworzenia. Czyniła z nim monologi, słuchając zawzięcie jego najskrytszych myśli, marzeń i strachów. Kochała go tak jak jeszcze nikogo. Ale wciąż nie doceniała, tak jak każdego. Nawet Jego.
Nie sadziła, że jej dar założy jej żelazną maskę na oczy. Że nie poweźmie odpowiednich kroków.
Ukryła nos we włosach Orła, chłonąc go całą sobą jeszcze bardziej. Jeśli znów wezwie imię tamtej, nie będzie litościwa.
- ... nie rozumiem wielu rzeczy - powiedziała, choć było to niezamierzone. Te słowa nie były dla niego. To chaos miał to usłyszeć i spróbować zrozumieć - jakby chęć pozostania wrażliwą doprowadzała do tego, że jestem ograniczona.
Dreszcz przebiegł jej po plecach. To było dziwne uczucie, wszystko w środku stało się na ułamek sekundy bardziej prawdziwe, jakby odkryła - nie - spotkała się oko w oko z przeznaczeniem. Skurczyła się w sobie, czy gwiazdy tak właśnie odczuwają swoje powstanie?
- Boże, tak mi teraz...
- Dobrze? - dokończył, czy zapytał? A może błagał? Był wiecznie niezdecydowany. Czubkiem języka naznaczyła płatek jego ucha. Zdecyduj się, chciała powiedzieć. Bądź w końcu Nim, no bądź! Westchnęła tylko. A potem, jakby trafiona kolejnym piorunem, odczepiła się od mężczyzny i powiedziała:
- Nie, dziwnie.
Zamilkł i wykonał ruch, jakby jednocześnie chciał ją udusić i przytulić do siebie.
- Co zrobiłem źle? - roześmiała się, strzepując resztki dumy Orła ze swojej szyi.
- Zgubiłeś godność, ale nie martw się. Mogło być gorzej.
Ironia tragiczna. (przeto błagam...). Próba ucieczki przed przeznaczeniem, paradoksalnie przyspiesza spełnienie się wyroków losu. Fatum. (o modlitwę za mnie...). Bezsilność człowieka wobec przeznaczenia.
To zabawne, że dotykając jej piersi myślał o śmierci.
* - M. Kundera
Nigdy nie będziemy mogli z całą pewnością stwierdzić, na ile nasze stosunki z innymi ludźmi są wynikiem naszych uczuć, miłości, nienawiści, dobroci lub złości, a na ile są spowodowane stosunkiem sił pomiędzy nami a nimi.*
Gdyby rozumieli się wzajemnie, ich słowa byłyby pozbawione znaczenia jeszcze bardziej. A tak stali, wpatrując się w plecy rudej barmanki, która pokaźnym biustem szorowała butelki tanich alkoholi, szukając wina. I był spokój. I był pokój. Przechylali głowę nawet tak samo, śledząc upadek krągłości.
- Jakbym chwycił ją, to, to bym nie puścił.
- Kroił na kawałki, obkładał się jej piersiami.
- Ssał, nie - to ona by ssała, patrz na te usta...
- Stworzone do ciągnięcia.
- No.
- Tyłek też ma niezły, podejrzewam, że zmiażdżyłaby mnie tymi swoimi udami. Widzisz jak się układają pod fartuchem?
- Mhm.
- Zawsze wolałem szczuplejsze.
- Baba to baba. A otwór
- to otwór.
- Ale jakbym chwycił, to...
- Zamknij się już.
To było bez sensu.
To było bez sensu.
Wina tragiczna. (bardzo zgrzeszyłem...). Zbłądzenie i nieświadome popełnienie zbrodni. Pycha. (myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem...). Wynika z przeświadczenia, że można oszukać przeznaczenie. Tragizm. (moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...). Nieuchronne zmierzanie do katastrofy.
Chaos zagościł w jej głowie lata temu.
Albo tylko miesiące, lub dni. Poświęcała mu zdecydowanie za mało uwagi, choć to właśnie on stanowił główną siłę jej stworzenia. Czyniła z nim monologi, słuchając zawzięcie jego najskrytszych myśli, marzeń i strachów. Kochała go tak jak jeszcze nikogo. Ale wciąż nie doceniała, tak jak każdego. Nawet Jego.
Nie sadziła, że jej dar założy jej żelazną maskę na oczy. Że nie poweźmie odpowiednich kroków.
Ukryła nos we włosach Orła, chłonąc go całą sobą jeszcze bardziej. Jeśli znów wezwie imię tamtej, nie będzie litościwa.
- ... nie rozumiem wielu rzeczy - powiedziała, choć było to niezamierzone. Te słowa nie były dla niego. To chaos miał to usłyszeć i spróbować zrozumieć - jakby chęć pozostania wrażliwą doprowadzała do tego, że jestem ograniczona.
Dreszcz przebiegł jej po plecach. To było dziwne uczucie, wszystko w środku stało się na ułamek sekundy bardziej prawdziwe, jakby odkryła - nie - spotkała się oko w oko z przeznaczeniem. Skurczyła się w sobie, czy gwiazdy tak właśnie odczuwają swoje powstanie?
- Boże, tak mi teraz...
- Dobrze? - dokończył, czy zapytał? A może błagał? Był wiecznie niezdecydowany. Czubkiem języka naznaczyła płatek jego ucha. Zdecyduj się, chciała powiedzieć. Bądź w końcu Nim, no bądź! Westchnęła tylko. A potem, jakby trafiona kolejnym piorunem, odczepiła się od mężczyzny i powiedziała:
- Nie, dziwnie.
Zamilkł i wykonał ruch, jakby jednocześnie chciał ją udusić i przytulić do siebie.
- Co zrobiłem źle? - roześmiała się, strzepując resztki dumy Orła ze swojej szyi.
- Zgubiłeś godność, ale nie martw się. Mogło być gorzej.
Ironia tragiczna. (przeto błagam...). Próba ucieczki przed przeznaczeniem, paradoksalnie przyspiesza spełnienie się wyroków losu. Fatum. (o modlitwę za mnie...). Bezsilność człowieka wobec przeznaczenia.
To zabawne, że dotykając jej piersi myślał o śmierci.
Czuł,
że jest zawieszony. Gdzieś między Niebem a Piekłem. Pożądaniem i
Zniesławieniem — albo na odwrót, gdyby choć trochę można było je
rozdzielić. Gdyby choć trochę można było nie widzieć w prostytutce swojej matki. Czuł
więc, że jest zawieszony. Albo podwieszony... Schwytany? Chyba tak, na
pewno. W sidła jej nóg, które z każdym pchnięciem drżały coraz bardziej.
Już nie myślał o śmierci, gdy leżąc na plecach obserwował jak język kobiety tańczy na jego członku. Westchnął cicho, dociskając jej głowę do swojego krocza. Przygryzł wargi, nie lubił jęczeć. Zawsze wydawało mu się, że stęknięcia przyjemności w jego wykonaniu brzmią raczej jak prośby o ułaskawienie.
Morderca błaga dziwkę o łaskę — na samą myśl o takiej sytuacji zrobiło mu się weselej, może nawet by się roześmiał, gdyby do ciemnego pokoju nie wtargnął pijany mężczyzna, szybko jednak został z progu przeciągnięty do innego pomieszczenia. To jednak wystarczyło, aby kobieta pisnęła wystraszona, zakrywając nagość chudymi rękoma. W takiej sytuacji nie mógł powstrzymać uśmiechu. Cnotliwa kurwa?
Już nie myślał o śmierci, gdy leżąc na plecach obserwował jak język kobiety tańczy na jego członku. Westchnął cicho, dociskając jej głowę do swojego krocza. Przygryzł wargi, nie lubił jęczeć. Zawsze wydawało mu się, że stęknięcia przyjemności w jego wykonaniu brzmią raczej jak prośby o ułaskawienie.
Morderca błaga dziwkę o łaskę — na samą myśl o takiej sytuacji zrobiło mu się weselej, może nawet by się roześmiał, gdyby do ciemnego pokoju nie wtargnął pijany mężczyzna, szybko jednak został z progu przeciągnięty do innego pomieszczenia. To jednak wystarczyło, aby kobieta pisnęła wystraszona, zakrywając nagość chudymi rękoma. W takiej sytuacji nie mógł powstrzymać uśmiechu. Cnotliwa kurwa?
— Nie przestawaj.
Ciepła
dłoń ponownie go dotknęła. Facet, który wparował do pokoju przed
chwilą, krzyczał za ścianą głośno. Dziwki, które wynajął, również.
Podświadomie chyba nie chciał być gorszy. Ponownie przycisnął głowę
dziewczyny, ponownie przygryzł wargę.
Tej nocy Itachi Uchiha krzyczał w myślach wiele razy.
* - M. Kundera
Wyczekany rozdział trzeci. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w całości, szczerze mówiąc najbardziej wstęp, który jest bezpośredni, szorstki, ale prawdziwy. Nieco gubię się w późniejszych opisach i dialogach, kto do kogo, efekt jednak wygląda na zamierzony. Jak zawsze wszystko poetycko, artystycznie, zgrabnie, wyszukanie. Masz bardzo specyficzny styl, oryginalny i po prostu piękny. To niesamowite, jak tak delikatną i dekoracyjną formę łączysz z twardym, brutalnym wręcz przekazem. Bardzo dojrzałe podejście do świata skłaniające do refleksji, bazujące na czymś głębszym. Uwielbiam wtrącanie cytatów, spowiedź powszechna to dla mnie mistrzostwo. Inspirujące. Cały ten blog definiuje w pewien sposób Ciebie i mam wrażenie, że jesteś niesamowicie nieszablonową osobą. :) Części za krótkie, jak na moje potrzeby ogromu wrażeń artystycznych!! Trzymam kciuki za więcej i częściej. Pozdrawiam. :) Pepe
Coś długo nie pojawiało się nic nowego, więc dobrze, że trzeci rozdział się pojawił! Już zaczynałam się obawiać, że blog umarł, nim jeszcze dobrze ruszył, jak to ma teraz często miejsce.
OdpowiedzUsuńPodkład świetny, jakoś pasuje do tego dziwnego klimatu, który tworzysz, a i ostatnio jest dość popularny.
Jeśli zaś chodzi o treść... no cóż, jeszcze raz powtórzę, że uwielbiam te niedopowiedzenia, tą tajemniczość i lekkość, z jaką piszesz. Nie wiem, czy Twoim zamiarem jest zakręcenie czytelnikowi w głowie, ale kiedy czytam Twoje rozdziały, naprawdę czuję się jak na karuzeli i sama już teraz nie wiem, jak się nazywam. Nie wiem właściwie, kto tu do kogo mówi i o co w ogóle chodzi. A najmocniejszych wrażeń dostarczył mi w tym rozdziale fragment o wrażeniach z dzieciństwa i zderzeniem starych wniosków z nowymi, kiedy się już wie więcej i więcej rozumie. Mistrzowskie i przerażające jednocześnie!
Czekam na ciąg dalszy i życzę mnóstwa weny i czasu, co by się rozdział pojawił nieco wcześniej!
Pozdrawiam!
Cześć
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci świetnego bloga! Nie wiem, od czego zacząć. Po pierwsze: cudowny adres, tajemniczy szablon i podkłady muzyczne tworzą wyjątkowy i niepowtarzalny klimat. Co do treści: za bohaterów wybrałaś sobie moją ulubioną grupę, uwielbiam Uchihów i Akatsuki. Nie wszyscy potrafią o nich pisać. Nie każdemu udaje się oddać choć część ich skomplikowanego charakteru i wyjątkowości. Wiem to z autopsji. Gdy czytam to, jak Ty ich opisujesz, nie mogę oderwać wzroku. Brakuje schematu, nie ma jednoznaczności, wiec muszę myśleć,a to doprowadza mnie do wniosków. O każdym z nich. Dziękuję.
Postać OC jest również intrygująca. Z zapartym tchem czekam na wiecej informacji op niej. Motyw z książką, i to jeszcze O KIM, jest naprawdę dobry.
Najważniejsze : Twój styl. Piszesz tak, że mnie to porusza. Dobierasz słowa, rytm w zdaniu itp. tak, ze naprawdę jestem zachwycona. To wszystko dla mnie samej nie jest takie jednorodne, jak mogłoby się zdawać i to jest najlepsze! W dodatku wstawiasz cudowne cytaty, które tylko protegują głębię Twojego tekstu i odczuć bohaterów. By tak pisać, trzeba być cholernie wrażliwym.
Czekam z niecierpliwością na kolejna część "yatakarasu": na cudowny podkład, poplątane emocje i tekst, który znowu mnie poruszy ;).
Pozdrawiam bardzo ciepło!
Na bloga w prawdzie trafiłam przez przypadek i już mogę powiedzieć że nie żałuje tego.
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo mi się podobał. W prawdzie mówiąc gdy go czytałam pojawiła się u mnie gęsia skórka. I nie mogę się doczekać ciągu dalszego:) Mam nadzieje że niedługo się powjawi a co do stylu bardzo mi się podoba jest łatwy i prosty w czytaniu:) Akcja opowiadanie wciąga i to bardzo. I tych dwuch rzeczy ci zazdroszcze chciałabym by i moje opowiadania były chodż odrobinkę lepsze:)
Życzę weny
I serdecznie zapraszam do przeczytania mojego opowiadania i do poinformowania o nowych notkach.
http://sayu-ita-swiat-bez-granic.blogspot.com/
Naprawdę chciałabym zbudować konstruktywny komentarz, ale zdaję się, że moje przedmówczynie wspomniały już o wszystkim, co miałam na myśli. Rozdział bardzo chaotyczny, błyskawicznie przeskakujesz między wydarzeniami, punktami widzenia i rozmowami, ale o dziwo, nie mam nic przeciwko, bo potęguje to tylko ten specyficzny klimat, który już zdążyłam pokochać (o zgrozo, a to dopiero trzeci rozdział!). Twój sposób pisania naprawdę zmusza do skupienia nad tekstem i sprawia, że nie przelatuje nad nim z przymusu, żeby jak najszybciej skończyć, a skupiam się nad każdym słowem, żeby jak najwięcej zrozumieć. Olbrzymi plus, za umiejętność takiego przyciągnięcia czytelnika.
OdpowiedzUsuńZ błędów w oczy rzucił mi się tylko jeden, mianowicie 'śmieli się do rozpuku', ale zaraz wyczytałam w googlach, że 'śmieli' zamiast 'śmiali' też jest poprawną formą, tylko rzadziej stosowaną. Tak tylko na wszelki wypadek wypiszę, jakby to jednak była literówka xd
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
Pozdrawiam, buziaki ;3